Od jakiegoś czasu dokumentuję krzyże będące świadectwem czyjejś tragedii. Tragedii osoby ginącej nagle przy drodze, ale też rodziny, która w jednej chwili traci zdrową pełną życia osobę. W moim przypadku była to ciocia, którą potrącił a właściwie zdmuchną rozpędzony do 200 kilometrów na godziną motocyklista.
To część dokumentu, który pewnie jeszcze trochę potrwa, bo krzyży i śmierci przy drodze nie brakuje.